20.01. - 19.02.2017 r.
GALERIA BAŁUCKA
MIEJSKA GALERIA SZTUKI W ŁODZI
Otwarcie: 20 stycznia 2017 o godzinie 17.00
w Galerii Bałuckiej w Łodzi / Miejska Galeria Sztuki w Łodzi
Stary Rynek 2
Kuratorka: Adriana Michalska
„Planetarium” to najnowszy projekt młodej, krakowskiej malarki Katarzyny Adamek-Chase, która wraz z nowym cyklem, postanowiła zmierzyć się ze stosunkowo niełatwą w odbiorze literaturą Stanisława Lema, co - jak się okazuje - nie było pomysłem nowym. Od dłuższego już bowiem czasu artystka eksploruje obszar lemowskiej prozy, konstruując na jej podstawie wyobrażone, momentami też abstrakcyjne światy, w których krok po kroku, coraz odważniej oddala się od bezpośredniej interpretacji tekstu tak, by koncentrować się przede wszystkim na atmosferze, jak i - może nawet bardziej - pogłębionej metaforyce przekazu. A ta - podobnie, jak starannie wybrane przez Adamek-Chase cytaty - jest wielopoziomowa, dzięki czemu doskonale prowokuje do snucia własnych rozważań na temat niekoniecznie dobrej kondycji współczesnego świata i ludzkości zarazem.
[…] „Planetarium” opiera się na opowiadaniach fantastyczno-naukowych i esejach futurologiczno-filozoficznych. I to właśnie na ich podstawie Katarzyna Adamek-Chase stworzyła interesujący cykl, w którym świadomie zrównuje wyimaginowany świat Lema do naszej codzienności, czego doskonałym przykładem jest realizacja pt. „Podróż na peryferiach Kosmosu”. Jest to całkiem nowa seria dziewięciu wielkoformatowych, utrzymanych w czerni i bieli obrazów, którą cechuje niezwykła dynamika. Zachowane w ilustracyjnej, graficznej i w pewnym sensie narracyjnej konwencji, pod względem treści prace te nawiązują do klimatu badań astrogeologicznych, omijając niejako aspekty czysto literackie i fantastyczne. Adamek-Chase wizualizuje tu opisywane przez Lema miejsca, starając się uchwycić ich wygląd, strukturę i nastrój. Wnikliwie i precyzyjnie odzwierciedla literackie motywy, które na pierwszy rzut oka mogą jawić się jako czysta ilustracja. Znajdziemy tu więc neutriny i ocean w dniu niebieskim, abstrakcję i masę czarną, symetriadę i asymetriadę, samoorganizującą się „chmurę” i pejzaż niegościnnej planety Regis III. Ci, o wprawniejszym oku odnajdą też fragmenty podróży Ijona Tichego oraz wizje z Solaris czy Niezwyciężonego. Warto w tym miejscu jeszcze zaznaczyć, że owa ilustracyjność nie jest sama w sobie najważniejsza. Adamek-Chase interesują tu przede wszystkim ukryte pod jej warstwą różnorodne wątki i emocje - takie, jak poczucie obcości czy samotności - które stanowią punkt wyjścia do rozwijanych w kolejnych realizacjach rozważań. Należy w tym miejscu dodać, że krakowska malarka po raz pierwszy od wielu już lat, powraca do charakterystycznej dla swojej wczesnej twórczości analizy zagadnień związanych z ruchem i jego dynamiką, a także do figury ludzkiej. Podobnie jak w przypadku prac wcześniejszych, również i tu nie odnajdziemy cech indywidualnych, co jest zresztą zabiegiem świadomym. Artystka celowo dąży do uproszczeń i uogólnienia, nadając dzięki temu przedstawieniom tym cech uniwersalnych. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że w swoich późniejszych pracach Adamek-Chase unika też dosłowności. Nie obrazowała postaci człowieka, który zazwyczaj krył się gdzieś pod wizualną warstwą obrazów, funkcjonując raczej w domyśle. Artystka niejednokrotnie koncentrowała się na rezultacie ludzkich działań - tak niszczycielskich, jak i kreacyjnych. Na emocjonalności, ulotności, wpływie na otoczenie czy w końcu aspekcie destrukcji. Nie starała się pokazać przyczyny. Nie chciała też wskazywać palcem. Prezentowała nam natomiast eteryczne, pełne wewnętrznych napięć światy, które miały jedynie sugerować frapujące ją zagadnienia i subtelnie naprowadzać odbiorcę na właściwe tropy interpretacyjne. W przypadku serii „Podróż na peryferiach Kosmosu” jest już inaczej. Adamek-Chase w bezpośredni już sposób demaskuje przed nami obiekt swoich wieloletnich zainteresowań, którym nota bene jest nikt inny, jak - tylko i aż - człowiek.
Odmienną, bo będącą cyklem przestrzennych obiektów, jest seria prac funkcjonujących pod wspólną, nieco enigmatyczną nazwą „Cubes”. Są to miniaturowe, czarne sześciany, w których Adamek-Chase postanowiła stworzyć szereg surrealnych, funkcjonujących w abstrakcyjnym kontekście mikroświatów, które zainspirowane zostały - podobnie, jak „Podróż na peryferiach Kosmosu” - fragmentami lemowskich opowiadań. W tym przypadku artystka potraktowała je jednak z większym dystansem, dzięki czemu udało jej się odejść od bezpośredniego odwzorowania skonstruowanych przez Lema alternatywnych rzeczywistości. A te, są niczym innym, jak metaforą zbudowanych cywilizacji, czasem karykaturalnie wyolbrzymiających cechy ludzkich społeczeństw, które artystka w subtelny, acz dosadny sposób w realizacjach tych stara się komentować. Warto zaznaczyć, że Adamek-Chase nie ucieka od tematów poważnych. Mimo zabawy formą, w pracach tych stara się wprowadzić nastrój głębszej refleksji, podejmując zagadnienia dotyczące wspominanej już wielokrotnie ludzkiej natury, w której - podobnie, jak Lem w „Solaris” czy „Niezwyciężonym” - upatruje silnych instynktów: przetrwania i skłonności do samo/zniszczenia. Mikroświaty te spaja „Plexicity”, będąca w zasadzie jedyną w tym cyklu realizacją, która ma bezpośrednie odniesienie do Ziemi. Dla Adamek-Chase jest przykładem typowego, uniwersalnego ziemskiego miasta, które podlega stopniowemu procesowi rozpadu. Użycie przeźroczystej powierzchni podkreśla tu efemeryczność, wskazując jednocześnie na kruchość naszej cywilizacji i tym samym naszego istnienia. W tym też kontekście artystka zadaje szereg pytań, takich jak: czy jesteśmy jak ci Wygonci, którzy tak długo eksploatowali swoją planetę, aż została im tylko skorupa i rozsypała się pod ich stopami? I jak pisze Lem - […] Czy chcemy istnieć, a nie przemijać, zmieniać się, a trwać, być wszystkim, nie ryzykując nic?”
Za pomocą prezentowanych w Galerii Bałuckiej obiektów, Katarzyna Adamek-Chase na naszych oczach analizuje szereg istotnych zagadnień, które w symbolice swej sięgają wgłąb pytań o cywilizację i jej naturę. Artystka mnoży przed nami szereg znaków zapytania, pozostawiając nas jednak bez jednoznaczniej odpowiedzi, naprowadzając zaledwie na wykreowane ścieżki interpretacyjne, którymi podążać musimy już sami.
Kama Wróbel